Gdyby tak cofnąć czas, gdyby tak posłuchać niektórych rad bylibyśmy niesamowici.
Niestety nasz brak doświadczenia podpowiada nam, że to MY mamy racje a reszta się myli.
Nie inaczej było ze mną. Bunt, złość, chęć imponowania rówieśnikom, to super doradcy.
Gdzieś ta chęć pokazania jakim jest się niezależnym przejawiła się w rysunkach, komiksach o samolotach.
A że tato głupi nie był delikatnie kierował mnie na ścieżkę którą on sam nie mógł iść.
I CYK! Dostałem sie do Plastyka. Tam spotkałem wielu inspirujących ludzi. Tam nauczyłem się: BUNTU nastolatka,
CorelDraw3 i Photoshopa oraz jak tatuować.
Z czasem pojawiały się pierwsze zlecenia na akcydensy i plakaty i inne takie, które dzięki programom graficznym
mogłem oferować lokalnej ludności. Wtedy też postanowiłem wydawać lokalną gazetkę. W wersji papierowej wydałem aż jeden numer - bo...
Od momentu gdy pojawił się internet a dokładnie ta wersja ze stałym łączem, spowodował, że dostęp do
inspiracji był niemalże nie ograniczony. Wystarczyło liznąć HTML i gazetka przeniosła się w świat cyfrowy.
Jako nastolatek zwyczajnie nie dałem rady redagować portalu informacyjno-osiedlowego, tym zajął sie mój tata.
Ja doradzałem jako grafik komputerowy specjalizujący się w wystawiennictwie i kompozycji.